Bogdan Barton radzi

Marcin

Witam.Chciałbym poruszyć kwestie kłusownictwa.Wiele mówi się w tej sprawie,niestety niewiele robi(u mnie praktycznie tylko mówi,a nie robi nic).Prawda jest taka że kłusownicy czują się bezkarni,robią co chcą.Wielu siedzi z założonymi rękoma,ja do niedawna robiłem to samo ale teraz pora to zmienić.Mam nawet pomysł utworzenia ze znajomymi ochotniczej straży,która mogłaby w pewien sposób strzec wód w czasie gdy są właśnie prowadzone takie odłowy.Jest już kilku chętnych.Chciałbym sie dowiedzieć czy walczycie jakoś z tym??jak można zaradzić temu??wiadomo że drogą zgodną z prawem niestety raczej niewiele sie wskura bo opieszałość straży rybackiej i policji(przynajmniej u mnie) doprowadza po prostu do rozpaczy...

bodzio

To bardzo poważny problem dzięki bogu w moim rejonie kłusownictwo opiera sie na pojedyńczych przypadkach. Sami wedkarze pilnują jezior ale nie moze być mowy o samosondach. Bo na tym przede wszystkim samemu sie źle wyjdzie. A kłusole będą i tak się śmać. Jest wiele sposobów na skuteczne działania, ale powinno być poparte ze strony policji, państwowej straży rybackiej czy samych dzierżawców wód. Wiem ze mało sie do tego przykładają, ale każde zgłoszenie muszą sprwdzać. społeczna straż nie ma za wiele przywilejów i na zastraszeniu kłusoli się skończy, ale oni mają to gdzieś. Fajnie że robicie jakąś grupę ale z tą grupą idźcie na policję do władz miasta, czy gminy, straży rybackiej dzierzawców wód powiadomić ich o tym co chcecie robić, ale nie róbcie takich rzeczy na własną rekę to cholernie niebezpieczne i nie zgodne z prawem. Wiem też że zgodnie z prawem to kłusola zwolnią a was ukarają, ale macie prawo sie domagać interwencji ze strony władz, policji itd. Jak są wieksze problemy piszcie do redakcji Wędkarza Polskiego tam są ludzie którzy wam pomogą i poruszą ten temat.