Wojtek
Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:31, 08 Lut 2007 Temat postu: Wędkowanie z Bodziem to jest to! |
|
|
Mieszkam w Chojnicach, mieście które warto odwiedzić. Zawsze interesowała mnie przyroda, szczególną fascynacją darzę rzeki i jeziora, których w okolicach Chojnic jest w bród.
Pasją mego życia jest wędkarstwo, w formie spławikowej i gruntowej. Nad wodą spędzam każdą niedzielę i większość świąt, nie bacząc na warunki pogodowe. Najczęściej moim łupem są płotki, okonie i krąpie zwane „glapami”, czyli to co łowi znakomita większość wędkarzy. Czasami trafi się leszcz, lin i szczupak, też niezbyt duże, ale przecież: „… nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by gonić go”.
Moim rekordem ostatnich lat ( bo nie wspominam lat 60-tych, czy 70-tych) jest 5,03 kg szczupak i jestem z tego wręcz dumny.
O Bogdanie Bartonie słyszałem od dawna, zresztą lekturę „Wędkarza Polskiego” zaczynałem i zaczynam nadal od poszukiwań artykułów jego autorstwa. Podoba mi się w nich to, że ten facet pisze w nich tak po prostu normalnie, w jego tekstach jest zwykła wędkarska codzienność, bez wycudowanego sprzętu i super (drogich) zanęt i przynęt.
Bogdan po prostu łowi normalnie, chociaż powiedzieć o nim normalny, to duże ryzyko. Na punkcie wędkarstwa ma takiego bzika jak mało kto, a apogeum tego fioła to leszcze. O leszczach wie wszystko.
Kilka wypraw z nim przewróciło mój pogląd na wędkarstwo. Bo czy któryś z was łowi płotki na haczyk nr 4 zakładając 7-8 białych robaków, lub leszcze na haczyk nr 1? Kto w wędce spławikowej, do łowienia leszczy używa 10-15 cm przypon? Do tego przypon ten poprzedza kilkoma zaciśniętymi obok siebie „na styk” stillami, co tworzy jakby kawał ołowianej płaskiej rurki!
Przecież w każdym poradniku wędkarskim przypony mają co najmniej 30 cm kończąc na ponad metrowych, a ciężarki rozłożone są co 20, 30, 40, 50 cm itd. i często są to całe dziesiątki śrucin i śrucinek. Tylko, że w tych poradnikach nie ma tego, że na tak wydumany swój zestaw „profesor Barton” (jak niektórzy w Przechlewie go nazywają) złowił w jednym połowie 3 szt. „drobiazgu” po 3 kg, 2 szt. po 5 kg, 1 szt. 5,8 kg i na końcu ukoronowanie połowu, rekordowy okaz 7,15 kg.
Boże na kolanach błagam o taki „drobiazg”, bo takiej „drobnicy” jeszcze nie miałem na haku, pomimo to jak prawie każdy wędkarz jestem optymistą i mówię sobie, że wszystko jeszcze przede mną.
Bogdan łowi inaczej, bardziej instynktownie, zacina przy każdym przytopieniu lub drgnięciu spławika, nie czeka aby spławik zrobił „lufę” lub się położył, on zacina natychmiast. W tym szaleństwie jest metoda, jego sposób łowienia jest wręcz rewolucyjny do podręcznikowego, ale jego wyniki są nieprzeciętne co sam widziałem na własne oczy.
Prawie zawsze gdy z nim łowiłem wyciągał ryby będące moją „górną półką”, a on ubolewał, że znowu napłynęła drobnica. Do tego jest wspaniałym gawędziarzem, o rybach może mówić w nieskończoność, chętnie dzieli się swoją wiedzą na temat życia ryb i ich połowu. Nie chroni skrzepliwie swoich tajemnic, ochoczo wskaże miejsca, doradzi technikę chociaż jej nie narzuca.
Żadna z jego rad nie okazała się niedobra, dowiedziałem się od niego dużo nowego i „innego” a przecież łowię już ponad 40 lat i usiłuję czytać wszelkie możliwe publikacje o wędkowaniu.
Jeżeli chcesz zaznać innego, wręcz wywrotowego łowienia ryb to wybierz się z Bogdanem, a na pewno nie będziesz tego żałował, wręcz przeciwnie – nie będziesz mógł się doczekać, tak jak i ja, następnych łowów razem z nim. Żaden znajomy mi wędkarz nie łowi tak jak Bogdan, nie na darmo mówią o nim, że wyciągnie ryby nawet ze studni. Pokornie chylę więc czoła przed mistrzem nad mistrze!
Do tego połowy w naszych okolicach, na wielu jeziorach nie skażonych jeszcze cywilizacją, otoczonych starymi lasami pełnymi grzybów zagwarantują dla każdego miłośnika wędkarstwa i przyrody, przeżycia jakich być może jeszcze nie zaznałeś. Gwarantuję i gorąco polecam!
Wojtek z Chojnic
P.S. Bogdan jednak ma dwie tajemnice, których ci nie zdradzi. Pierwsza to przyciąganie ryb – gdzie Barton, tam ryby. Drugą tajemnicą jest jego dip? Atraktor? Czort wie co! Ja to nazywam „czarodziejstwo”, chociaż on bardziej dosadnie – „śmierdziel”. Jest to gęsty płyn faktycznie wydający przenikliwą woń. Można go dodawać w każdej proporcji lub stosować bezpośrednio na przynętę.
Ciekawostką jest to, że działa na wszystkie ryby roślinożerne i drapieżne. Co tam jest namieszane nie wiem i się chyba nie dowiem, ale na ryby działa rewelacyjnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|